czwartek, 10 września 2015

Historia mojego związku. Czy jest przepis na "dobry związek" ?

Witajcie !
Dzisiaj postanowiłam opisać Wam jak poznałam się z moim Danielem. Jesteśmy już prawie 4 lata, jak to szybko zleciało :) A jak to się zaczęło? Niepozornie :D
Poznaliśmy się na weselu. Ja byłam jako osoba towarzysząca z jego bratem ciotecznym, a moim kolegą. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że coś więcej z tego będzie niż zwykła nowa znajomość. Ale tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy jeździć razem na imprezy. Wcześniej nigdy tak nie było, mimo że  chłopak, z którym byłam na weselu to mój dobry kolega i wiele razy się spotykaliśmy w gronie znajomych ,a nigdy wcześniej Daniela nie było :D a potem od tego wesela już się pojawiać zaczął :D No i tak właśnie zaczęła się nasza historia. Wesele było 25 czerwca, a my zaczęliśmy być ze sobą od 29 października. Czyli 4 miesiące się poznawaliśmy :)
Jak było na początku? Teraz to oboje się z tego śmiejemy jak wspominamy nasze początki :D No bo w sumie młodzi byliśmy. Ja miałam niecałe 17 lat, a Danio rok więcej, więc to wszystko  było takie pierwsze, nowe, wszystko działo się stopniowo, powoli. Nasz związek dojrzewał miesiącami. Ale to może i dobrze. Odkrywaliśmy siebie, to co lubimy, co kochamy. Poznawaliśmy się w różnych sytuacjach, w tych dobrych, ale też i w tych gorszych. Różne chwile za sobą mamy, ale nadal jesteśmy razem. Kochamy się bardzo. Ja nie wyobrażam sobie, że mogłabym być teraz z kimś innym, jest to najważniejszy człowiek w moim życiu, a uczucie, którym siebie darzymy to najlepsze co mogło mnie spotkać. I szczerze, im dłużej jestem z nim to czuję, że to uczucie jest silniejsze. Może też dojrzałam, poznałam go już bardzo dobrze, nie wiem... ale wiem, że chcę spędzić z tym człowiekiem resztę swojego życia. Zawsze czuję, że mogę na niego liczyć, bardzo mnie wspiera w mojej dość ciężkiej sytuacji, ale to nie będę pisała o tym, może kiedyś, jak uznam, że chcę o tym mówić publicznie. No po prostu jest to moje szczęście największe <3 Wiadomo, że są chwile lepsze i gorsze, ale najważniejsze,żeby umieć wyjść z nich, wyciągnąć wnioski, dogadać się. Często my jako ludzie kłócimy się o głupoty, pierdoły, jesteśmy uparci. Uważamy, że mamy rację, ale to nic, każdy się kłoci. Najważniejsze to po kłótni wyciągnąć dłoń, próbować dogadać się, pójść na kompromis. Chcieć wysłuchać, to najważniejsze-umieć słuchać drugiego człowieka. Nawet jeśli zakładamy, że nie ma on racji, wysłuchać go. No bo skąd możemy wiedzieć co chce nam powiedzieć. Każdy ma prawo mówić co myśli, co czuje, wyrazić swoje zdanie.
Ludzie pytają, jaki jest przepis na długi związek, na związek w miłości i wierności? A ja mówię, że nie ma przepisu. To wszystko zależy indywidualnie od każdego z nas. Ja mogę Wam tylko podpowiedzieć, ale nie zrobię za Was NIC. To od nas zależy wszystko. Od Ciebie i od Twojego partnera. Ale najważniejsze, tyle co mogę Wam powiedzieć, to ROZMAWIAJCIE. Mówcie sobie o swoich problemach, o tym co Was "boli", co czujecie, o wszystkim. Nie trzymajcie w sobie żalu, bólu, złości, ale też mówcie o tych dobrych rzeczach. O tym, że kochacie, że ufacie, że wierzycie, o tym co czujecie do partnera. Nie bójmy się mówić o tym co dobre! Ja na początku swojego związku byłam skryta, nawet nie na początku... jeszcze całkiem niedawno, 2 lata temu może. Nie chciałam mówić o swoich problemach Danielowi, o tym co się złego u mnie dzieje, wstydziłam się, nie chciałam, żeby wiedział, no bo po co? Bałam się, że to coś między nami zmieni. A teraz wiem, że jeżeli się naprawdę kocha to akceptuje się takie rzeczy. Bo w końcu nie jest się z kimś tylko w radości, ale też w smutku, chorobie, problemach. Przez moją sytuacje może też byłam taka skryta, ale to po części On nauczył mnie tej otwartości, akceptacji siebie, swojego ciała, swojej sytuacji. To dzięki niemu stałam się pewniejsza siebie.
 Także Kochani, ROZMAWIAJMY ! Ja zostawiam Was z sentencją adekwatną do wpisu i zapraszam  do komentowania.
Pozdrawiam,
Madzia :*

"Kocha się naprawdę i do końca
tylko wówczas gdy kocha się zawsze
w radości i smutku bez względu
na dobry czy zły los."
- Jan Paweł II



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz